sobota, 30 marca 2013

Likier "Krówka".

Jest to chyba najprostszy i najszybszy w przygotowaniu trunek.W ekspresowym tempie można uzyskać w warunkach domowych solidną porcję tego likieru.Przy minimum wkładu pracy i ilości składników uzyskujemy smakowity alkohol nie odstający,a wręcz stuprocentowo dorównujący smakiem i konsystencją likierom sklepowym.

Składniki:

- 1 puszka mleka zagęszczonego,słodzonego(530g)
- 1 szklanka(250ml)wódki

Wykonanie:

Puszkę mleka zagęszczonego gotowałam przez około 3 godziny,żeby jej zawartość zrobiła się zwarta,by powstał kajmak,masa toffi o stałej konsystencji.
Ugotowaną i przestudzoną masę przełożyłam do misy miksera.Do masy dolałam wódkę.


Miksowałam oba składniki początkowo na wolnych obrotach stopniowo zwiększając prędkość pracy miksera.Po chwili,gdy oba składniki połączyły się w jednolity płyn likier jest gotowy.


Przelałam likier do butelki i odstawiłam go do lodówki,gdzie tak też należy go przechowywać podczas jego(myślę,że w moim przypadku krótkiej)bytności.


Z podanych składników wyszło mi 0,5 litra trunku.Likier jest gotowy do spożycia już na drugi dzień,wystarczy mu dać noc na odstanie i nabranie mocy,wyłonienie się smaku.Zatem trunek ten jest zarówno szybki do przygotowania,jak i szybko można się nim raczyć,nie trzeba długo czekać aż będzie go można sączyć.Likier ma przyjemny kolor i świetny smak.Jego posmak jest zrównoważony,nie jest zbyt słodki,ale posiada przyjemną słodycz,moc alkoholowa jest świetnie wyczuwalna,ale nie nazbyt mocna,nie zabija swoją mocą właściwego smaku likieru.Zbilansowany smak sprawia,że można wypić nieprzyzwoite ilości owego likieru, trzeba się zatem kontrolować,by nie rozalkoholizować się do tego stopnia,że się straci świadomość i nie będzie już do nas docierać jak pyszny jest owy trunek.

piątek, 29 marca 2013

Jajko zapiekane w bułce.

Z tego co zaobserwowałam na blogach kulinarnych,czy we wszelakich programach,czasopismach o gotowaniu jest to bardzo popularna forma podania jajka w bułce na ciepło,a może raczej bułki z jajkiem... oj zresztą na jedno wychodzi.Myślę,z tego co dostrzegłam,że wiele osób przetestowało tego typu sposób przygotowania jajka w bułce,zdania na temat smaku i efektu tej potrawy z tego co wyczytałam też są różne.Ja również postanowiłam przetestować owy patent,żeby wyrobić sobie własny pogląd na smakowe i jakościowe efekty tego typu posiłku.

 Składniki:

- 2 bułki(kajzerki)
- 2 jajka
- 2 plastry żółtego sera
- kawałek wędliny(miałam drobiową wędlinę z dodatkiem ziaren pieprzu)
- masło
- sól
- chili
- słodka,mielona papryka
- suszona nać pietruszki

Wykonanie:

W bułkach zrobiłam otwór,od góry wycięłam nożem zagłębienie,"kieszonkę"starając się nie naciąć,nie podziurawić spodu.Wyjęłam z bułek trochę miękkiego środka oraz odłożyłam odkrojony wierzch,by zrobić sobie tym samym miejsce na włożenie innych,przygotowanych składników.


Spód bułek posmarowałam odrobiną masła i następnie wyścieliłam żółtym serem.


Wydrążone bułki posmarowane masłem i wyścielone serem umieściłam w blaszce do pieczenia,którą wyłożyłam papierem do pieczenia. Pokroiłam wędliną w kostkę i włożyłam do środka bułek.


Do bułek,na wierzch pokrojonej wędliny,wbiłam jajka.Posoliłam je i przyprawiłam odrobiną chili i szczyptą słodkiej,mielonej papryki oraz suszonej natki pietruszki.


Wierzch przyprawionych jajek w bułkach posypałam pokrojonym w kawałeczki żółtym serem.Można ser zetrzeć na tarce,ale ja miałam ser w plastrach,więc łatwiej mi było go pokroić.


Ową nadzianą jajkiem i dodatkami bułkę zapiekałam przez około 30 minut w 200 stopniach.

Wyszło smacznie,bułka jest bardzo sycąca.Warto wypróbować dany pomysł po to,żeby zapoznać się z owym smakiem i wyrobić sobie indywidualną opinię.Wszystkie składniki smacznie się połączyły,całość zadowala w smaku i jedna taka bułka jest bardzo treściwa,jak się ją zje to jest się bankowo pełnym,żeby nie powiedzieć zapchanym.Zapieczone jajko ma konsystencję taką pół na pół trochę płynną,a trochę stałą,nie jest surowe,białko się usztywniło,"ścięło",a żółtko jest lekko upłynnione.Małym mankamentem bułki jest to,że bardzo się kruszy.Ale taka mała niedogodność w zupełności przysłania plusów i smakowych walorów takiej jedzeniowej kompozycji zaserwowanej chociażby na śniadanie.Efekt jest ciekawy,przyjemny dla oka.Zawsze jakieś urozmaicenie,przygotowuje się owy posiłek bardzo szybko,efekt oczekiwania jest natomiast troszkę dłuższy niżeli czas wykonania,ale warto uzbroić się w cierpliwość i poczekać,by ową bułę z jajem zdegustować.

czwartek, 28 marca 2013

Dip a'la tzatziki.

Dodatek do potraw,którego koncepcja pochodzi z kuchni greckiej. Posiada wyrazisty smak,jest porządnie doprawiony,nadaje charakterystyczny smaczek wszelakim daniom,posiłkom do których jest podawany.Osobiście bardzo odpowiada mi jego ostrość, specyficzny posmak.Myślę,że jego smak ma wielu zwolenników,bo naprawdę jest świetny.
Składniki:

- 200g jogurtu greckiego
- pół ogórka szklarniowego
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki przyprawy tzatziki
- sól
- pieprz czarny mielony

Wykonanie:

Jogurt przełożyłam do miski.Ogórka starłam na tarce,na dużych oczkach.Odcisnęłam nadmiar wody i dodałam go do jogurtu.Do owych składników dodałam starte na drobnych oczkach ząbki czosnku.


Do jogurtu,ogórka i czosnku dodałam przyprawy-przyprawę tzatziki oraz szczyptę soli i trochę pieprzu czarnego,mielonego do smaku.


Wszystko zamieszałam i odstawiłam do lodówki.
Dobrze jest dać temu dodatkowi przynajmniej godzinkę na odstanie w lodówce,żeby smak się wyostrzył,aby wszystkie składniki mogły się"przegryźć".

U mnie dip posłużył jako dodatek do mięsa(pieczonego kurczaka)i ryżu,ale można go łączyć,podawać z czym się tylko uważa,jest uniwersalny.Pasuje do mięs,warzyw,produktów węglowodanowych.Podkreśla smak potraw,wyostrza je,nadaje im charakteru,podkręca smakowe walory.

Nagroda.

Chyba w ramach prezentu od wielkanocnego zająca dotarła do mnie nagroda,którą miałam sposobność zdobyć dzięki konkursowi organizowanemu przez autorkę bloga: http://smakuje.blox.pl/html. Dziękuję zatem za wyróżnienie w owej zabawie organizowanej wspólnie z syropami Paola i przyjemną,przydatną nagrodę(którą oczywiście odrobinę się pochwalę :)),którą są dwie butelki soków Paola o smaku wiśniowym.Syropy są bardzo intensywne w smaku, przydadzą się do robienia koktajli,drinków,jako dodatek do herbaty,czy też do wypieków,chociażby jako dodatek do lukru,albo po prostu zostaną wypite jako napój rozrobiony z wodą,na pewno zostaną spożytkowane.

wtorek, 26 marca 2013

Jajko z foremki.

Patent na jajko w takiej formie wypatrzyłam w kilku gazetkach, byłam ciekawa,czy faktycznie uda się,stosując się do opisanego sposobu przygotowania,uzyskać taki efekt,bo tak przyrządzone jajko wygląda bardzo ciekawie.Także pomysł na jajko został zaczerpnięty z gazetek-kilku,bo przy okazji zbliżającej się Wielkanocy kilka czasopism prezentowało dany trik,natomiast produkty,składniki,które do jajka dodałam to już inwencja własna,a raczej w miarę zdroworozsądkowe wykorzystanie tego,co miałam w domu,w lodówce.Tutaj przedstawiam moje wykonanie jajka po raz pierwszy,dlatego tylko jedna sztuka,potem już robiłam większą ilość,ich produkcja przebiega bardzo sprawnie,bo to naprawdę łatwy w wykonaniu"zabieg".

Składniki:

- 1 jajko
- kawałeczek kabanosa(o smaku chili)
- oliwa z oliwek
- sól
- pieprz czarny mielony
- zioła prowansalskie

Wykonanie:

Blaszaną foremkę(taką do pieczenia babeczek)wysmarowałam w środku oliwą z oliwek.
Kawałek kabanosa dość drobno pokroiłam i przesypałam na dno foremki.



Użyłam kabanosów o smaku chili(są naprawdę mocne,pikantne w smaku i jest to ich zaletą),ale można użyć kabanosów dowolnego rodzaju,czy każdej innej wędliny,którą się lubi,posiada.


Do foremki z pokrojonym kabanosem wbiłam jajko(najlepsze jest takie średniej wielkości,nie za duże).Posypałam jajko po wierzchu szczyptą soli i pieprzu i dość sporą dawką ziół prowansalskich.


Wstawiłam foremkę z wbitym,doprawionym jajkiem do garnka.Wlałam do garnka wąskim strumieniem,powoli trochę wody(tak by sięgała do około 3/4 wysokości foremki).


Następnie załączyłam palnik i gotowałam jajko przez 15 minut na niedużym płomieniu.W trakcie gotowania jajka należy przykryć garnek pokrywką.

Po ugotowaniu jajka trzeba było je wydostać z foremki.Aby sprawnie wyjąć je z owej foremki,pomogłam sobie widelcem wkładając jego ząbki w miejscu styku jajka z foremką,odciągnęłam widelcem jajko czyniąc to na całym konturze foremki.Następnie przekręciłam foremkę do góry nogami i postawiłam na talerzyku, postąpiłam identycznie,jak przy stawianiu babki z piasku-czyli odwrócić do góry nogami,postawić na płaszczyźnie,klepnąć,unieść foremkę i wyjdzie.

Bardzo proste w wykonaniu,a jaki przyjemny i interesujący efekt. Niby gotowane na twardo jajko,a coś innego.Bardzo ładnie się prezentuje,a zrobienie takiego jajka jest można by rzec dziecinnie łatwe,tak nieskomplikowane i zarazem fajne,że można czynność ich robienia jak najbardziej porównać do robienia babek z piasku.Można sobie do takiego jajka dodawać składniki,przyprawy wedle własnego upodobania za każdym razem uzyskując inny smak.To jajko zostało zjedzone(przez degustującego je mojego Męża)z musztardą rosyjską i podobno smacznie się z ową musztardą komponuje,jak i samo w sobie też jest przyjemne w smaku,a do tego dochodzi inny,zadziwiający,przy pierwszym zetknięciu się z tak przyrządzonym jajkiem,efekt.Ale z powodzeniem można je podawać z dodatkiem majonezu,czy zjadać bez żadnych dodatkowych składników i też będzie smacznie.Myślę,że jajka podane w takiej formie będą i ozdobą i ciekawostką na stole,czy to podczas bardzo jajecznych świąt wielkanocnych,czy to podczas każdego innego towarzyskiego spotkania,imprezy.

Embed_r69hfryxth9yyjaxm22k1dij0nxbeqzz

niedziela, 24 marca 2013

Czekoladowe wafelki.

Jakaś weekendowa słodkość obowiązkowo musi zaistnieć.Tym razem zdecydowałam się na wafelki,szybkie w przygotowaniu,z jednego opakowania wychodzi spora ilość takich wafelków.Postawiłam na czekoladową masę do przełożenia owych wafelków,a wiadomo (przynajmniej dla mnie i wielu znanych mi osób),że wszystko co czekoladowe to kosmicznie smakowite.Takie wafelki z pewnością zaspokoją chęć na coś słodkiego,będą też dobrym dodatkiem do kawy,a zawsze to słodycz zrobiona domowym sposobem,więc w pewnym stopniu troszkę zdrowsza,sensowniejsza niż kupiona w sklepie(którą ja osobiście także bym nie pogardziła).

Składniki:

- 1 opakowanie wafli tortowych
- 1 szklanka mleka(3,2%tłuszczu)
- 1 szklanka cukru
- 1/3 kostki margaryny
- 1 szklanka mleka w proszku
- 3 czubate łyżeczki gorzkiego kakao

Wykonanie:

Do rondelka wlałam mleko,dodałam cukier i margarynę.Wszystko razem zagotowałam od czasu do czasu mieszając.


Gdy mleko,margaryna i cukier się połączyły,na tyle zagotowały,że zaczęły stanowić jednolitą masę to dodałam kakao i mleko w proszku.Wszystko razem dalej gotowałam stale mieszając.


Gdy masa była już gotowa,nie było w niej grudek,wszystkie składniki się rozpuściły,pomieszały można było wykorzystać ją do przełożenia wafli.
Ciepłą,czekoladową masą przekładałam wafle.
Smarowałam kolejno płaty wafli-smarując tą stronę wafli na której znajdowały się większe,grubsze dziurki.
Smarowałam jeden wafel i przykładałam drugim suchym waflem i tak kolejno do wysmarowania wszystkich waflowych płatów,całej paczki.


Gotowe wafle należy na jakiś czas czymś obciążyć,od góry docisnąć,aby odpowiednio zmiękły,"ułożyły się".Przełożone wafle zawinęłam w opakowanie,w którym wafle były zapakowane i przyłożyłam je od wierzchu deseczką,a żeby je czymś docisnąć,dociążyć to postawiłam na waflach,na deseczce słoje z miodem. 


Wafle należy zrobić trochę wcześniej przed jedzeniem,podaniem. Najlepiej jak przygotujemy sobie je dzień wcześniej, tak,aby miały przynajmniej noc na odstanie.Gotowe wafle pokroiłam w miarę ostrym nożem.

Wafle są bardzo czekoladowe,prawdziwa radocha dla czekoladowego maniaka.Są poręczne,szybko znikają.Wafel chrupie,czekoladowa masa się rozpływa,mniam,co tu dalej komentować,trzeba wcinać.

piątek, 22 marca 2013

Surówka z białej kapusty,marchewki i cebuli.

Trochę witaminek jako dodatek do obiadu to zawsze dobra opcja.Zresztą witaminy,czy w ramach obiadowego bonusu,czy z jakiegokolwiek innego powodu,czy po prostu bez powodu,to zawsze trafny wybór,który na pewno wyjdzie nam na zdrowie.Zwłaszcza,że wiosna już oficjalnie zawitała-przynajmniej na kartach kalendarza,więc dobrze jest wprowadzić do swojego menu,do swoich posiłków jak najwięcej kolorów i dobrych wartości,co by wzmacniać organizm,by ten nie dał się żadnym wiosennym przesileniom.Zatem dzisiaj na obiadowym talerzu zagości taka oto smakowita surówka,zajmie ona najwięcej miejsca na talerzowej powierzchni pełniąc znakomitą asystę do ziemniaków i sadzonego jajka(bo dzisiaj piątkowo i bezmięsnie).

Składniki:

- 1 średnia główka białej kapusty
- 3 marchewki
- 1 cebula
- majonez
- sól
- pieprz czarny mielony

Wykonanie:

Kapustę pokroiłam,posiekałam na mniejsze kawałeczki i pokrojone cząsteczki przesypałam do miski.


Marchewkę starłam bezpośrednio do miski(i znajdującej się w  niej kapusty)na tarce,na dużych oczkach.


Cebulę pokroiłam w kostkę i dołożyłam do wcześniej przygotowanych składników.Do warzyw dołożyłam majonez.


Wszystko wymieszałam.Doprawiłam solą i pieprzem do smaku.Jeszcze raz wszystko zamieszałam i gotowe.


Dobrze jest przyrządzić tą surówkę na trochę wcześniej przed podaniem.Jeśli damy jest przynajmniej godzinkę zrobi się zarówno lepsza w smaku,jak i bardziej"wygodna"w konsumpcji-kapusta zmięknie i będzie się wygodniej,przyjemniej ją jeść.Surówki wyszło naprawdę dużo,solidny pojemnik,zatem będzie zarówno do obiadu,jak i jeszcze sporo jej zostanie na kolację,czy gdy najdzie ochota na przegryzienie czegoś w miarę lekkiego,gdy głód nas nawiedzi.Oprócz tego,że surówka jest pyszna,ma sporo witamin i wyszła jej duża ilość to plusem jest na dokładkę jeszcze to,że jej koszt jest bardzo niski,za małą cenę mamy naprawdę pokaźną jej ilość.
Pamiętam jak była duuuużo młodsza i w domu robiło się czy to surówkę z białej kapusty,czy to inną potrawę z dodatkiem owego warzywa to czekało się,aż Mama skroi kapustę i odłoży "głąba". Bardzo lubiłam zjadać tą kapuścianą pozostałość.I wyrósł ze mnie taki"kapuściany głąb"od zjadania owych głąbów.

czwartek, 21 marca 2013

Mielone klopsiki zapiekane pod pierzynką z żółtego sera i mozzarelli.

Pomysł na owe danie został zaczerpnięty z propozycji supermarketu Biedronka :),został"wzięty"z takiej wydawanej przez ten market małej gazetki,a właściwie broszurki,wypatrzyłam ten przepis w styczniowym wydaniu biedronkowych,tygodniowych inspiracji i wydał mi się bardzo smakowity.Ogólnie osobiście wolę mięso mielone od chociażby schabowego,a jeszcze mielone z takimi pysznymi dodatkami jakie zostały zaproponowane w przepisie to już w ogóle awało mi pewność,że wyjdzie coś niezłego,świetnego w ramach obiadu. Jest to propozycja Jana Kuronia,którą ja pod nasze,domowe potrzeby nieco zmodyfikowałam,głównie pod względem ilości,proporcji składników.

 Składniki:

- 500g mięsa mielonego
- 3 czubate łyżki bułki tartej
- 1 jajko
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 puszka krojonych pomidorów(400g)
- 1 kula mozzarelli(125g)
- 50g sera żółtego(goudy)
- olej
- sól
- pieprz czarny mielony
- oregano
- bazylia

Wykonanie:

Cebulę pokroiłam w kostkę,a ząbki czosnku przecisnęłam przez praskę,przez wyciskacz.Następnie podsmażyłam pokrojone składniki na patelni z odrobiną oleju do momentu ich zeszklenia.

                             
Do podsmażonej cebuli oraz czosnku dodałam pomidory z puszki.Całość posoliłam,obsypałam odrobiną pieprzu oraz sporą dawką oregano.


Chwilkę wszystko jeszcze razem podsmażałam od czasu do czasu mieszając.

Następnie mięso mielone przełożyłam do miski.Dodałam do niego bułkę tartą,wbiłam jajko oraz posoliłam je,doprawiłam pieprzem i oregano.

Mięso z dodatkami dokładnie wymieszałam,tak,by wszystkie składniki połączyły się w jednolitą masę.


Z mięsnej masy uformowałam małe kuleczki,klopsiki.


Klopsy podsmażyłam na patelni,na oleju,z obu stron,aż zrobiły się dość solidnie rumiane.

  
Usmażone mięsne kuleczki przełożyłam do żaroodpornego naczynia i następnie przykryłam je,wyłożyłam na nie przygotowany wcześniej pomidorowy,doprawiony sos z czosnkiem i cebulką.



Na mięsną warstwę z sosem starłam na tarce,na dużych oczkach, żółty ser oraz mozzarellę.Wierzch całości obsypałam suszoną bazylią.


Zapiekałam klopsiki przez około 20 minut w piekarniku nastawionym na 180stopni.


W trakcie zapiekania roznosiły się po domu takie zapachy,że aż nas skręcało.Bardzo smakowite danie,można klopsy zjeść same jako posiłek lub z dowolnym dodatkiem-ryżem,makaronem,ziemniakami,czy z czym tam jeszcze kto woli.Jedzenie smacznie doprawione, treściwe i  wbrew pozorom naprawdę nie czasochłonne w przygotowaniu.Z pewnością będziemy dość często wracać do tej obiadowej propozycji.

środa, 20 marca 2013

Kurczak w sosie śmietanowo-ziołowym Pomysł na...Winiary.

Dzisiaj do obiadu wspomogłam się pewnym ułatwiaczem,a mianowicie gotowym"Pomysłem na..."Winiary.Wiem,wiem,że rożne są opinie odnośnie takich rozwiązań wykorzystywanych do posiłku,czy deseru,jest wiele niepochlebnych zdań,gdy ktoś sięga po taki gotowiec.Ale nie robimy tego przecież stale,codziennie,jedynie okazjonalnie,sporadycznie.W takich awaryjnych sytuacjach owe rozwiązanie świetnie się sprawdza.I mnie dzisiaj poratowała taka paczuszka,bo szczerze powiedziawszy to w dniu dzisiejszym jakoś mi się nie składa na pitraszenie.Zdecydowałam się na dodatek do kurczaka,bo to dość chude mięso,więc jest możliwość,że danie będzie bardziej dietetyczne,lekkie.Dodatkowo podmieniłam śmietanę,którą należało dodać wedle opisu przygotowania "Pomysłu",na jogurt,co by też bardziej lekkostrawnie było.

Składniki: 

- 2 średnie piersi z kurczaka
- 200ml jogurtu naturalnego
- 200ml wody
- Pomysł na...kurczaka w sosie śmietanowo-ziołowym Winiary.

Wykonanie: 

Kurczaka opłukałam,osuszyłam i pokroiłam na nieduże kawałki.


Jogurt naturalny połączyłam z wodą i otrzymany płyn zmieszałam z zawartością saszetki,z opakowaniem"Pomysłu".




Pokrojonego wcześniej kurczaka podsmażałam na patelni bez dodatku oleju.Gdy mięso zmieniło kolor,podsmażyło się dodałam"Pomysł" wymieszany z jogurtem i wodą.



 Przykryłam patelnię z całą zawartością pokrywką i przez chwilę jeszcze wszystko podduszałam na niedużym płomieniu.

Po chwili zdjęłam pokrywkę,zamieszałam i gotowe. 


Sos właściwie zgęstniał.Zjedliśmy owy sosik z kurczakiem z ziemniakami.Taki obiad z pewnością nasyci,a nie będzie zbyt ciężki dla żołądka.Nie trzeba już samemu nic dodawać,dosalać, doprawiać.Takie gotowce są pomocne,gdy chce się zrobić coś na szybko.Ja posiłkuję się czasem takimi paczuszkami,gdy przechodzę na dietę i robię obiad dla Męża,jak nie jem tego co on,to wtedy wykorzystuję do potrawy taki pakiecik i wiem,że danie jest w porządku przyprawione,mimo,że sama go nie próbowałam,nie doprawiałam do smaku.Danie nam smakowało,było aromatyczne i przyjemne w smaku,coś na ciepło,ale nie ciężkostrawnie.Jest to przyjemna alternatywa w trakcie codziennego gotowania,odmiana dla samodzielnie przygotowanego obiadu,na sporadyczne okazje,od czasu do czasu w ramach urozmaicenia.Smak na plus,szybkie w przygotowaniu,także jestem zadowolona,że ową propozycję wypróbowałam.